Rozpocznę tą relacje od zacytowania swoich słów z przed roku wypowiedzianych po zawodach Ran For Ryki. Dzięki facebookowi dziś z rana mogłem sobie je przypomnieć. W bieganiu kocham ten moment kiedy wbiegam na metę bez względu na wynik czy czas. To niesamowite uczucie. Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że tak właśnie jest. Meta, jest dla mnie nagrodą za wysiłek i trud oraz za zaangażowanie i walkę na trasie. Tego wspaniałego uczucia i szczęścia mogłem doświadczyć po raz kolejny w sobotę kończąc 10 kilometrowy bieg w Lubartowie. To właśnie w tym mieście już po raz piąty odbył się bieg pod hasłem Pokój i Dobro. Zawody miały charakter charytatywny, a w tegorocznej edycji wpisowe przeznaczone było na pomoc i leczenie małej Bianki. Dla mnie był to pierwszy start w Lubartowie. Cieszę się, że wystartowałem w nowym miejscu i przy okazji mogłem wesprzeć szczytny cel. Ekipa biegusiem.pl wystartowała w składzie Kasia Iwaniuk-Mroczek, Artur Olek, Arek Wąsik, Adam Mitura, Mikołaj Mitura, Piotr Zajączkowski, Tomasz Kwas, Piotrek Józefowicz, i Ja oczywiście. Start biegu wyznaczony został na godzinę 16, czyli dosyć nietypowo, choć z drugiej strony w okresie letnim coraz częściej mamy do czynienia z popołudniowymi i wieczornymi startami.      

              Na zawody wyruszyliśmy z Ryk około 13.15. Tym razem Artur wziął swoje auto i zabrał mnie oraz Piotrka i Arka. Atmosfera była jak zwykle fajna, a nastawienie pozytywne. Zapowiadała się też niezła pogoda, ponieważ nie było zbyt gorąco, jedynie silne porywy wiatru trochę nas niepokoiły. Na miejsce dotarliśmy po około godzinie jazdy. Byliśmy dosyć wcześnie, ale przez to mieliśmy czas aby na spokojnie przygotować się do startu. Ruszyliśmy więc do pobliskiej szkoły gdzie mieściło się biuro zawodów. Przed wejściem czekała na Nas Kasia, która w roli gospodyni przywitała nas serdecznie. Po odebraniu numerów startowych złożyliśmy jeszcze biegusiowe podpisy na pamiątkowej koszulce, która została przekazana później Biance. Wróciliśmy do auta gdzie przebraliśmy się w stroje startowe i chwile jeszcze sobie pogadaliśmy i się pośmialiśmy, aby na luzie móc przystąpić do biegu. Było wesoło i bojowo. Niestety robiło się coraz bardziej parno i duszno, a nawet zaczęło przebijać słoneczko. Dla nas biegaczy to nie były sprzyjające okoliczności. No cóż na pogodę nie mamy wpływu, tak więc nie myślimy o tym tylko całą piątką ruszamy aby chwilę potruchtać. Rozgrzewkę w moim wykonaniu uważam za całkiem udaną i dobrą. Tuż przed startem spotykamy resztę ekipy i robimy fotkę. Życzymy sobie powodzenia i przybijamy piąteczki. Jeszcze przed rozpoczęciem biegu spotykam Barka Ceberaka, z którym chwilę rozmawiam. Obaj motywujemy się do dobrego biegu. Muszę przyznać, że choć w sporcie nie można być niczego pewnym w stu procentach to jednak czułem, że Bartosz wygra sobotnią rywalizację. Za chwilę spotykam kolejnego znajomego, którego dawno nie widziałem. Nastawienie mam bardzo optymistyczne, ponieważ chcę po prostu dobrze i swobodnie pobiec. Wreszcie ostatnie odliczanie i 228 zawodników startuje na trasę 10 km biegu. Początek po asfalcie i chyba lekko z górki. Chciałem pobiec mocno, ale równo od startu do mety. Niestety mój plan dosyć szybko zawiódł, a wszystko przez to, że znowu za szybko zacząłem. Kiedy bowiem dobiegłem do 2 km i spojrzałem na stoper okazało się, że biegnę bardzo szybko jak na mnie. Nie kombinowałem tylko starałem się to utrzymać dalej, ale zaczął się przełaj a w dodatku przed 3 km czuje, że lekko odcina mi prąd w nogach. Mam kryzys i zwalniam zdecydowanie. Nie zatrzymuję się jednak tylko walczę i biegnę przed siebie. Na tym etapie, czyli do 5km wyprzedza mnie bardzo dużo zawodników co dodatkowo mnie osłabia. Jestem jednak dosyć doświadczonym biegaczem, dlatego wiem, że kryzys minie i jeszcze pokażę na co mnie stać. Jest niestety ciepło i bardzo duszno, dlatego przed 5 km korzystam z punktu z wodą i ruszam dalej. Na półmetku już wiem, że wynik dziś nie będzie rewelacyjny, pomimo to uśmiecham się do siebie i czuję że zaczynam odzyskiwać moc i energię. Nóżki zaczynają pracować jak należy i ze swobodą biegnę dalej, licząc na wspaniałą końcówkę w moim wykonaniu. Dobiegam do 6 km już na większym luzie i zaczynam przyspieszać. Patrzę, a tu stopniowo przede mną pojawiają się zawodnicy którzy mijali mnie wcześniej. Teraz to ja przebiegam obok i zaczynam wyprzedzać kolejnych biegaczy. Od 7 km znowu biegnie się asfaltem. Trasa jest jednak tak ukształtowana , że te ostatnie kilometry mamy pod górkę. Mi to jednak nie przeszkadza. Czuję się bowiem świetnie. Coraz częściej się uśmiecham a energii dodaje mi fakt, iż wyprzedzam coraz więcej zawodników. Daję z siebie wszystko i wreszcie jest końcowa prosta. Słyszę doping moich przyjaciół z grupy, unoszę ręce do góry i wpadam na metę. Jestem szczęśliwy i zadowolony, że ukończyłem kolejne zawody w życiu.

 

Nie chcę na razie myśleć o błędach i kryzysie. Raduję się natomiast z medalu w kształcie serduszka i z faktu, że pobiegłem dziś dla Bianki. Przebieram się i udaję się na ciepły posiłek gdzie wraz z całą ekipą omawiamy start. Oprócz biegu w Lubartowie odbywał się w sobotę także piknik rodzinny, czyli Kapucynalia. Ostatnim punktem dla Nas było losowanie nagród i dekoracje najlepszych zawodniczek i zawodników. W losowaniu tym razem nie mieliśmy szczęścia. Najszybszym z ekipy okazał się Artur, który całe zawody ukończył na wysokim 5 miejscu. Kasia zajęła 2 miejsce wśród kobiet i 1 miejsce wśród mieszkanek Lubartowa. Na najwyższym stopniu podium stanął też Adam w swojej kategorii wiekowej. Wielkie gratulacje dla wyróżnionych i dla wszystkich którzy ukończyli te zawody. Zwycięstwo odniósł zaś Bartosz Ceberak.

 

Na koniec chciałbym podziękować ekipie biegusiem.pl za wsparcie i doping. Na pewno muszę wyciągnąć wnioski z tego początku i z błędów jakie popełniłem. Jestem jednak zadowolony z siebie i czuję, że w moim bieganiu jest mimo wszystko progres jakościowy, nawet jeśli nie widać tego zawsze w wynikach. Dla mnie jednak najważniejsze jest to aby cieszyć się bieganiem i robić to dla siebie a nie dla cyferek. Wymagająca trasa i ciężkie warunki pogodowe dały się we znaki, ale radość na mecie jest dla mnie warta zmęczenia i wszelkich trudów.

 

Wyniki biegusiem.pl

 

5. Artur Olek 40:00 
8. Adam Mitura 40:07
20. Arkadiusz Wąsik 42:14
22. Mikołaj Mitura 42:36
27. Piotr Zajaczkowski 43:47
33. Piotr Józefowicz 44:42
57.(2) Katarzyna Iwaniuk-Mroczek 47:04
105. Tomas Kwas 50:50
168. Kamil Rafeld 55:57

 

19401811 1467712899954933 1929949370780036479 o

Kalendarz wydarzeń

Kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30
  • nasze biegi
  • polecane biegi

 

 

fdm wroblewska