PRZED BIEGEM       

 

            Gdy pod koniec 2017 roku planowałem swoje starty biegowe na rok 2018 to 11. Półmaraton Rzeszowski miał być tylko przetarciem przed Cracovia Maraton, który odbędzie się 22 kwietnia. Jednak wskutek najpierw choroby, a potem kontuzji doznanej na treningu 12 stycznia musiałem zweryfikować swoje plany. Powyższa impreza stała się zatem priorytetem i moim celem było złamanie 1.35. Niestety przez urazy nie miałem zbyt dużo czasu na odpowiednie przygotowania, a  mimo to ostatnie trzy tygodnie poświęciłem, by uzyskać jak najlepszy wynik. Dobrym prognostykiem były zadowalające mnie weekendowe wyniki w Ekstraklasie piłkarskiej oraz siatkarskiej. Skoro Płock potrafi wygrać w Białymstoku, a siatkarze Espadonu pokonać u siebie Jastrzębie (podając rękę Resovii w drodze do play-offów) to i ja mogę powalczyć o sprawienie jakiejś niespodzianki.

 

WRAŻENIA Z TRASY

        

         Biegacze wystartowali o godzinie 10. Pogoda nie była dla nich łaskawa, bo było bardzo gorąco. Był to pierwszy tak ciepły dzień i nie było nawet kiedy potrenować w takich warunkach. Ruszam za pacemakerem na czas 1.35. Do 5 km biegnę razem z nim, a potem po punkcie odżywczym, gdzieś mi ucieka. Postanawiam przyśpieszać i po ok. 2 km doganiam go. Potem następuje najlepszy moment na trasie. Na stadionie miejskim mają bowiem trening żużlowcy Stali Rzeszów  Słysząc ryk silników oczami wyobraźni widzę te ekscytujące momenty, gdy zaraz po starcie biegu, taśma idzie do góry. Przez moment zapominam o półmaratonie i zastanawiam się kto spadnie z Ekstraligi: Tarnów, Grudziądz czy Częstochowa.  Na 10 km mój stoper pokazuje 45.19, a na półmetku 47.45, gdyż w międzyczasie postanawiam wypić trochę wody i zjeść banana. Pacemaker mi trochę uciekł, więc zamierzam go gonić. Na nieszczęście w nogach nie ma sił i zamiast się do niego przybliżać on coraz bardziej się oddala. Ruszam się jak muchy w mazi, co potwierdzają czasy 11,12 i 13 km, gdy moje  tempo oscylowało w granicach 4.40-4.45. Przyznam szczerze, że wówczas zwątpiłem i myślałem, że nie uda się pobić bodaj rekordu życiowego. Mimo tego nie zmniejszam prędkości, a po wyliczeniach z 16 km stwierdziłem, że nowy PB w połówce może jeszcze paść moim łupem. Przyśpieszam mimo, że momentami biegnę pod wiatr. Słońce jednak mocno daje się we znaki i przydałby się jakiś punkt z wodą, bym się ochłodził i trochę napił. Na moje szczęście wypatrzyłem biegacza, który już przebiegł cały dystans i otrzymuję od niego picie. Polewam sobie nią głowę i trochę się nawadniam. Po 20 km znowu liczę i stwierdzam, że  jeśli do mety przebiegnę poniżej 5 minut to złamie 1.37. Do końca zostaję ok 500 metrów, a ja mam błędne wrażenie, że słabo finiszuję (wiem, bo widziałem w internecie film z mety). Zawody zakańczam w czasie 1.36.43 czym pobijam o 38s swój rekord życiowy.  

  

O BIEGU I WYNIKACH BIEGUSIEM.PL

           

            Wynik 1.36.43 pozwala mi zająć 167 miejsce na 1324, co daję 87.38% wyprzedzonych przeze mnie zawodników. Na ostatnich 4.3 km moje tempo wynosiło 4.33, dzięki temu na końcowych fragmentach wyprzedziłem 28 zawodników. Procentowo więc jest bardzo dobrze, szkoda tylko, że przez słoneczną pogodę nie udało mi się złamać 1.35. Nie wiem teraz bowiem czy na następnym półmaratonie znowu atakować 1.35, czy ciut mocniej 1.33? Dużo w tej kwestii będzie  zależało od moich wyników na 10 km.

Jako, że tegoroczne plany startowe i tak uległy zmianą przez kontuzję, nie wiem gdzie wystartuję w następnych zawodach. Tych biegów jednak prawdopodobnie będzie mniej, gdyż ostatnimi czasy nie wywołują one u mnie odpowiednich emocji. Zamiast na jakąś imprezę biegową, wole sobie pójść na mecz piłkarski czy żużlowy. Powątpiewam jednak bym mógł uczestniczyć w biegusiowych mistrzostwach.  

 

MORALNOŚĆ TEGO REKORDU ŻYCIOWEGO

 

            W tym momencie cofnijmy się do relacji Adama Banaszka z XIII Biegu Rzeźnika w celu zastanowienia się nad etyczną kwestią tego rekordu życiowego. Adam bowiem pisząc swoje przemyślenia z tego górskiego biegu pisał tak:

,,Chciałbym poruszyć temat, który (…) trochę mnie męczy. Kwestia wsparcia z zewnątrz w trakcie biegu, tak zwanego supportu. (…) Z drugiej strony nam biegaczom sugerowałbym, aby każdy niedoprecyzowany zapis czytać wbrew zasadzie znanej z interpretacji przepisów prawnych, która mówi, że jeśli coś nie jest zabronione jest dozwolone. Czyli powinniśmy wychodzić z założenia, że jeśli coś nie jest wyraźnie dozwolone jest zabronione. Dlaczego tak? Dlatego, że chyba zależy nam na tym, aby wszyscy mieli równe szanse w trakcie zawodów. Powinniśmy rywalizować siłą mięśni, a nie siłą kombinacji i kreatywnych interpretacji regulaminu. (…) W związku z tym osoby z własnym supportem mogły korzystać z dodatkowego przepaka (dodatkowy ekwipunek – od autora) natomiast osoby bez supportu trzeciego przepaka nie miały. To z ideą fair play ma niewiele wspólnego. Nie przekonuję mnie w żaden sposób argument, że każdy mógł sobie taki support zorganizować. (...) Nie każdy może pozwolić sobie na to aby przyjechać na bieg z dodatkowymi osobami, które będą zajmowały się jeżdżeniem od punktu do punktu i podawaniem wody czy innego prowiantu.”

Zatem pijąc dwukrotnie wodę od nieznanych biegaczy, która nie była ustawiona na punkcie odżywczym przez organizatora, ewidentnie korzystałem z niedozwolonego supportu. Biorąc pod uwagę fakt, że swój rekord pobiłem zaledwie o 38 sekund, czy zrobiłbym to, gdyby nie dwukrotne korzystanie z niedozwolonego supportu? Mam wrażenie, które graniczy z pewnością, że nie. Więc pod względem etycznym ten czas jest nie w porządku wobec innych zawodników. Inaczej wyglądała by sytuacja, gdyby była oddolna inicjatywa (taka jak m. in. w Przeworsku na Biegu Montera), gdzie okoliczni mieszkańcy stali z wodą i robili kurtyny. Wówczas każdy mógłby skorzystać z ich pomocy. Wobec tego jeśli nie pobiłbym życiówki to ten start byłby dla mnie olbrzymią porażką. Czy więc można porównać to do sytuacji w której mąż regularnie zdradza żonę? Wprawdzie nie łamie on żadnego regulaminu, jednak pod względem etycznym robi bardzo źle. Na to pytanie niech Państwo sami sobie odpowiedzą. W tabelach jednak niech będzie start z tegorocznego półmaratonu rzeszowskie uznany za najlepszy w mojej karierze na tym dystansie, a ja jak każdy rekord tak i ten dedykuję rodzicom i Adamowi Banaszkowi.

Kalendarz wydarzeń

Kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30
  • nasze biegi
  • polecane biegi

 

 

fdm wroblewska